Głównym tematem twórczości artysty staje się ludzkie cierpienie. Na przełomie lat 50. i 60. mocny kontur zanika na rzecz rwącej się linii obiegającej syntetycznie ujęte sylwety; prymat zyskuje energicznie, impastowo nakładana plama barwna, która wydobywa się poza granice wiotkich konturów tworząc swoistą „poświatę” czy „powidok” ruchu postaci. Skala barw zostaje rygorystycznie ograniczona do czerni, brązów, szarości i złamanych bieli; ekspresję intensyfikuje ostry kontrast tonów ciemnych i jasnych oraz bogate efekty fakturowe. Oferowany obraz jest reprezentatywny dla tej fazy malarstwa Żuławskiego, której minorowy ton wyjaśnia przekazana nam przez artystę katastroficzna wizja świata. Okres, w którym żyjemy, nie jest wesoły, jest to epoka rozterki, krzywdy i groźnych przeczuć…. Ja mówię w swoich obrazach o rzeczach codziennych, ludzkich – a zatem wiecznych i w pewnym sensie niezmiennych. Ostrzegam, nie są to rzeczy wesołe ani zabawne – bo ani wesołym, ani zabawnym nie jest los człowieka („Studium do autoportretu”. Warszawa 1980, s.35, 68). Stylistyczne pokrewieństwo z omawianą pracą wykazują obrazy „Kobieta płacząca” (1959) oraz „Kain i Abel” (1963) repr. w w.w. książce (s. 128).