W „Akcie kobiecym – siedzącej” Katarzyna Kobro syntetyzuje kształty kobiecego ciała, wydobywając ze zwartej bryły krawędzie, wybrzuszenia i wklęsłości. Historycy sztuki wyjaśniają formalny kształt „Aktu” poprzez stylistykę kubistyczną, która wyraża się w pewnym rozbiciu form; inni powołują się na osobiste, zmysłowe doświadczenie integralności własnego ciała.
Katarzyna Kobro 1898–1951. W setną rocznicę urodzin [katalog wystawy], Łódź 1999.
W okresie międzywojennym oraz w pierwszych latach powojennych Kobro tworzyła pełnoplastyczne akty kobiece, stojące i siedzące, które pod względem formalnym inspirowane były wczesnym kubizmem. Na łamach czasopisma międzynarodowego ugrupowania awangardowego Abstraction-Création Kobro tak pisała o tworzeniu aktów: „Proces rzeźbienia nagiego człowieka wywołuje emocje fizjologiczne i seksualne. Rzeźbię z natury tak, jak idzie się do kina, żeby lepiej wypocząć. Lubię się zabawiać, poprawiając to, co nie zostało ukończone w jakimkolwiek kierunku sztuki dawnej”.
Akt kobiecy – siedząca jest figurą kobiety siedzącej w pozycji skulonej, obejmującej ramionami podciągnięte nogi, z głową wspartą na kolanach i jednocześnie wtuloną w prawe ramię. Kompozycja zamknięta w trójkącie. Forma modelowana gładko, linie ostre wyznaczają tylko niektóre krawędzie przełamywanych płaszczyzn, akcentujące konstrukcyjne części ciała: na linii kręgosłupa łezkowate wgłębienia kondensujące napięcie mięśni grzbietu, czy w partii nóg syntetyzujące skośnymi cięciami w jednym z widoków ich ustawienie. Figura pozbawiona twarzy, odindywidualizowana. Szczegóły anatomiczne (piersi) wymodelowane wyraźnie lecz nie drobiazgowo.
Oferowany akt zdaje się chować przed widzem. To postać, która umyka przed jego spojrzeniem innych, chowa się w sobie jakby niechętna do bycia obiektem i do bycia oglądaną. Akt ten ma w sobie coś z ambiwalentnego stosunku artystki do ciała. Z jednej strony potrzebę jego eliminacji w „poważnej” sztuce, zgodnie z unistycznymi założeniami męża Kobro – Władysława Strzemińskiego. Z drugiej zaś – niemożność ucieczki od ciała, która to ucieczka jest sprzeczna z naturą kobiety. Katarzyna Kobro z wielkim oddaniem towarzyszyła Strzemińskiemu nie tylko w trudnej codzienności obarczonej kalectwem artysty ale również w jego twórczych działaniach – tych teoretycznych i praktycznych. Całkowite odrzucenie cielesności jakim charakteryzowało się działanie Strzemińskiego, teoria rytmów czasoprzestrzennych dążąca do narzucenia rzeźbie praw logiki w myśl postulatu o jej jedności z przestrzenią – stało to niejako w opozycji do wewnętrznego głosu artystki, która właśnie w cielesności upatrywała ucieczki od bolesnej rzeczywistości i burzliwego związku. Akty Kobro są poniekąd zwierciadłem jej podejścia do samej siebie, milczącą wypowiedzią o ciele niekochanym, odrzuconym, nie otrzymującym spełnienia. Prezentowana praca została przez samą artystkę odlana w dwóch egzemplarzach gipsowych. Pierwszy egzemplarz został podarowany Muzeum Narodowemu w Łodzi. Wiadomo, że w 1990 na podstawie umowy Muzeum Sztuki w Łodzi z Galerią Franki Berndt w Paryżu powstały odlewy w brązie sygnowane przez odlewnię Clementi, o czym w swoich wspomnieniach opowiada córka Katarzyny Kobro – Nika Strzemińska. Według wszelkich danych znajdowały się one u następcy Franki Berndt, Alaina Anceau we Francji. Z drugiego egzemplarza gipsowego, który artystka podarowała przyjaciółce Franciszce Jackiewiczowej został zrobiony odlew brązowy, a następnie wraz z gipsem sprzedany. Rzeźba pojawiła się w prestiżowej londyńskiej galerii Annely Juda i sprzedana do kolekcji skandynawskiej o czym również pisze we wspomnieniach Nika Strzemińska. Prezentowana praca jest odlewem zrobionym na pewno z oryginalnych modeli gipsowych artystki z lat 1925-1927. Jest jedną z prac powstałych w latach 90-tych w znanej francuskiej odlewni Clementi na podstawie zawartych wówczas umów.