Taka brzydota życiowa. Namalowałem się takim kaleką, by zrobić z tego dobrą strukturę, bo mogę nad nią zapanować (…) ale nie jest ze mną tak źle, skoro przedłużono mi ważność prawa jazdy o kolejne pięć lat.
Wojciech Fangor w wywiadzie dla Gazety Wyborczej, 2012
Jeden z ostatnich klasyków XX wieku. Ponad 70 lat drogi twórczej. Prawdziwy tytan sztuki. Swoją podróż w świecie malarstwa rozpoczął przed dwudziestym rokiem życia i kontynuował do samej śmierci. Znamy kolejne etapy: fascynację Picassem i Legerem, soceralizm, studium przestrzeni i op-art, obrazy międzytwarzowe i telewizyjne, realizacje scenografi czne, projekty w przestrzeni publicznej, znak i litera jako element naszej codzienności. Każdy z nas wymieni zapewne coś innego. Jest z czego czerpać..
Ostatnie lata życia Wojciech Fangor spędził w wyremontowanym starym młynie w Błędowie. W dużej pracowni artysty do ostatnich dni malował obrazy, projektował rzeźby i instalacje przestrzenne. Praca była dla niego sednem. Jak wspominają przyjaciele narzucił sobie niezwykle rygorystyczne zasady. Wstawał rano, od razu zakładał brązowe sztruksy i malował. Noc jest od spania, dzień od malowania – mawiał. Przyjmował gości w swoim ulubionym drewnianym fotelu i chętnie opowiadał o wszystkim, o sztuce, o swoich pobytach za granicą i o życiu. Wszystkie te historie zostały zapamiętane, na szczęście chciał się nimi podzielić.
W ostatnim okresie w jego pracowni wszędzie stały krzesła na kółkach, przesiadał się z jednego na drugie. Najlepiej czuł się na wózku i w samochodzie. Pomiędzy piętrami poruszał się windą. Na wszystko znalazł sposób, by do końca móc tworzyć, nie poddać się.
Autoportret z 2012r jest pracą bezcenną dla dorobku twórczego artysty. Nie sposób wskazać drugiej o podobnej sile wymowy i znaczeniu. Jest bowiem spojrzeniem na siebie w aktualnej rzeczywistości, wcale nie zamknięciem i końcem, raczej etapem, którym twórca się podzielił, jak całym swoim życiem z tymi, którzy chcieli oglądać. Stojąc przed tą pracą jesteśmy zaskoczeni, wstrząśnięci, ale też zachwyceni. Jesteśmy onieśmieleni odwagą, prawdą i kunsztem. Spokojnie, ale mocno obraz do nas przemawia ujawniając odwieczną prawdę przemijania, ale jednocześnie dając nadzieję kontynuacji i ponadczasowości. Przedstawił siebie nagiego, na wózku, w toalecie, pozbawionego sił. Ma wtedy 90 lat. I w tym samym czasie, w 2012r, na 3 lata przed śmiercią, otwiera się właśnie wielka wystawa retrospektywna artysty w Muzuem Narodowym w Krakowie. Symbolika tych dwóch wydarzeń jest niezwykle przejmująca, ale jakże typowa dla całej osobowości twórczej Fangora. Życie i sztuka splatają się w nim jedno, a geniusz na każdym etapie obydwóch tych zjawisk jest niedościgniony. I czego się nie tknął, nosiło znamię osobowości i oryginalności. (P. Sarzyński, Polityka, 2015)