(…) niezależnie od obszaru odniesień i asocjacji obrazy Fangora (…), zwłaszcza zaś jego pulsujące światłem kręgi, mają na widza bezpośrednie działanie magnetyczne. Koncentrują uwagę, przykuwają myśl i wyobraźnię, zdają się wciągać w swój obszar magii i tajemnicy.
(Kowalska B., Twórcy – postawy. Artyści mojej galerii, Warszawa 2015, tom II, s. 112.)
W 1967 roku Wojciech Fangor rozpoczynał swoją wielką amerykańską przygodę, mimo, że prawdziwych jej początków szukać należy już w latach 1960-61. W tamtym czasie utrzymywał bowiem intensywny kontakt z Beatrice Perry, kuratorką waszyngtońskiej Gres Gallery, która uległa fascynacji pracami artysty odwiedzając w 1959 roku Stedejlik Museum w Amsterdamie. W 1961 roku w Gres Gallery odbyła się pierwsza w Ameryce indywidualna wystawa prac artysty. W tym samym roku Museum of Modern Art w Nowym Jorku zorganizowało wystawę młodego polskiego malarstwa abstrakcyjnego. Do pokazania prac zaproszono m.in. Wojciecha Fangora, Aleksandra Kobzdeja, Jana Lebensteina, Henryka Stażewskiego, Tadeusza Kantora oraz – jedyną w tym gronie kobietę – Teresę Pągowską. Obydwa te wydarzenia i pozytywne echo jakie po sobie zostawiły wśród amerykańskich krytyków stały się bezpośrednim bodźcem do zaoferowania Wojciechowi Fangorowi stypendium w waszyngtońskim Institute for Contemporary Art. Myśl o wyjeździe do Stanów Zjednoczonych kiełkowała w Fangorze już od paru lat zwłaszcza zaś od momentu zaciśnięcia współpracy z Gres Gallery. Stypendium ICA dostarczyło Fangorowi potrzebnego mu czasu, spokoju i środków by móc dalej pogłębiać pracę teoretyczną rozpoczętą jeszcze w Europie. Pobyt w USA pozwolił artyście wygłaszać wykłady w cenionych amerykańskich instytucjach (w tym na Uniwersytecie w Yale oraz w Rhode Island School of Design), jak również współdziałać z niektórymi kluczowymi postaciami amerykańskiej sztuki współczesnej – m.in. Josefem Albersem, Markiem Rothko i historykiem sztuki Robertem Goldwaterem. Przede wszystkim owe pierwsze amerykańskie kontakty nawiązane na początku lat 60. ułatwiły Fangorowi późniejszą emigrację do USA. Gdy w 1967 roku wysiadł z samolotu na lotnisku w Nowym Jorku Ameryka nie była już dla niego obcym światem lecz realizacją konsekwentnie planowanego zamierzenia.
Oferowana praca M55 namalowana została przez Fangora bezpośrednio po przybyciu do USA. Artysta udowadnia nim, że iluzja przestrzeni może wydobywać się z obrazu poprzez zastosowanie maksymalnej ilości światła zawartego w bieli. Jest zarazem potwierdzeniem słuszności rozwijanej wówczas koncepcji mówiącej iż możliwa jest iluzja przestrzeni rozwijająca się nie tylko w głąb obrazu, ale również w kierunku odbiorcy. Efekt ten osiągnięty został w przypadku M55 za pomocą świetlnej białej kuli, która wyłania się z pierścieni otaczających ją barw. Zastosowanie intensywnych, soczystych kolorów potęguje wrażenie otwierania się wnętrza obrazu na widza a perspektywicznej głębi dodaje ciemny pierścień stanowiący przejście między zielenią a błękitem. Kolory przepływają jeden w drugi dzięki delikatnemu sfumato – zieleń zradza się z bieli tła przechodząc od jasnej niemalże żółtej barwy aż po najciemniejszy swój odcień, w którym spotyka się ze stopniowo rozjaśniającym się ku środkowej części płótna błękitem. Ten z kolei zanika w rozproszonej bieli, która zdaje się wypływać z obrazu. Efektem tych delikatnych przejść jest pulsowanie całej kompozycji, jej ruch w głąb i na zewnątrz.