Robią wrażenie śmiercionośnych narzędzi zniszczenia. Ale nie ma w nich żadnej groźby, czy demonstracji ofensywnej agresji. One raczej powściągają ból swojego pierwotnego istnienia, kiedy odebrano im przyrodzoną funkcję i niejako zmuszono do tej metamorfozy.
(Knorowski M., Gry wojenne, [w:] Magdalena Abakanowicz [katalog wystawy], Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku, Orońsko 2013, s. 22).
Są obrazami siły, której nie można zlekceważyć.
(Knorowski M., Gry wojenne, [w:] Magdalena Abakanowicz [katalog wystawy], Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku, Orońsko 2013, s. 22).
Umiejętność Magdaleny Abakanowicz do podejmowania wielkich tematów, jej stałe podkreślanie wymiaru filozoficznego, moralnego, historycznego, jak i estetycznego sztuki, przywraca sztuce jej dawną moc ujawniania chorób, które doświadczyły rasę ludzką i uzdrawiania z nich ludzi. Można więc twierdzić, że jest ona w równym stopniu lekarzem i artystą, podobnie jak te dwie funkcje połączone były w osobie szamana.
(Rose B., Abakanowicz. Nierozpoznani, Poznań, 2002)
(…) sztuka nie jest dekoracją, a wyznaniem, konfrontacją, ostrzeżeniem.
– Magdalena Abakanowicz
Gdy w latach 80. będąc na mazurskiej wsi, Magdalena Abakanowicz natknęła się na robotników ścinających potężne, stare, przydrożne drzewa, jej zainteresowania twórcze zostały skierowane ku nowej materii – drewnie. Odkrywając na nowo naturę i szukając w niej odpowiedzi na sens naszej egzystencji, w 1987 roku zainaugurowała cykl „Gry wojenne”. Zabrała z Mazur powalone i pokonane pnie drzew, obandażowała je i uzbroiła w stalowe ostrza i tarcze. Niepotrzebne nikomu drewniane kikuty za jej ręką stały się wielkimi machinami wojennymi. Pytanie tylko brzmi, przeciw komu albo przeciw czemu? W formie samoobrony czy ataku?
W tym samym roku oprócz „Gier wojennych” artystka stworzyła serię sześciu prac o podobnym symbolicznym wydźwięku, zatytułowaną „Black Balls”. Tutaj ponownie wzięła na warsztat drewno – pnie i gałęzie brzozy – które uformowała według własnej wizji, z pomocą drutów i żelaza. Z brzozowych witek wyplotła ogromne kule. Swą ażurową strukturą nawiązują one do wcześniejszej instalacji „Pregnant” (1981-82). Wówczas były to formy o kształcie wrzeciona, również uplecione z gałęzi, które Abakanowicz umieściła w luźnej konfiguracji na podłodze.
Wydźwięk „Black Balls” jest jednak inny. Plecione kule otrzymały podstawy z drewnianych pni, złączonych żelaznymi klamrami i okuciami w kształt litery V. Całość konstrukcji została dodatkowo podniesiona na dwóch krótkich belkach. Tym sposobem powstały potężne, groźnie wyglądające machiny. Instynktownie zastanawiamy się – czy mają jakąś funkcję, czy można je jakoś obsłużyć? Skojarzenie z katapultą jest nader oczywiste, a w kulach spokojnie spoczywających na stelażu, tkwi ukryte napięcie, spowodowane potencjalną możliwością wystrzału.
Ideą „Black Balls” podobnie jak „Gier wojennych” jest sprzęt bojowy. Monumentalne, niebezpieczne narzędzia walki, ustawione w szyku. Gotowe. Człowiek wydaje się przy nich bezbronny, mały i nieznaczący. Oczywiście mamy tu do czynienia z pewnego rodzaju symulacją, nierealnym zagrożeniem – jedynie inwencją naszej wyobraźni – choć być może dziś bardziej niż kiedykolwiek, prace Abakanowicz trafnie komentują rzeczywistość. Jak ujął to Knorowski: „Jest to rodzaj jakiegoś scenariusza, według którego rozgrywa się wyimaginowana batalia, próba sił, weryfikacja posiadanego potencjału militarnego, który może zmierzyć się z zagrożeniem. Jego zachowania nie są do końca przewidywalne. Jest to zatem rodzaj taktycznej improwizacji bojowej, sprawdzian gotowości, albo demonstracja siły wobec jakiegoś przeciwnika” (Knorowski M., Gry wojenne, [w:] Magdalena Abakanowicz [katalog wystawy], Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku, Orońsko 2013, s. 20).
Krótki cykl „Black Balls” wydaje się pewnego rodzaju dopełnieniem, tworzonych na przestrzeni kilkunastu lat „Gier wojennych”. Jest niezwykłą artylerią tajemniczych wojennych bohaterów. Zaznacza się w nim też podobna dwoistość. Oprócz budzących niepokój konotacji militarnych, zawiera bowiem w sobie energię pochodzącą z przyrody. Bezużyteczne belki i gałęzie poprzez swoją transformację mogą nieść ze sobą jakąś nadzieję odrodzenia. Być może jedyną niezwyciężoną siłą jest tutaj właśnie Natura.