Twórczość Wlastimila Hofmana odwołuje się do emocji i intuicji. Poprzez oddanie zewnętrznych form natury mówi o czymś głębszym, wręcz mistycznym. Jest wyrazem wrażliwej duszy artysty, który w prostych ludziach – dzieciach, starcach, chłopkach i żebrakach – odnajdywał przeżycia ogólnoludzkie, takie jak radość, miłość, cierpienie czy tęsknota. Choć jego sztuka niewątpliwie zdradza wpływ mistrza i przyjaciela – Jacka Malczewskiego, to jednak w porównaniu z silnie narodowym symbolizmem autora „Błędnego koła”, posiada własną indywidualność, nacechowaną ascezą, szczerością i pełną uroku naiwnością. Hofman patrzy na świat przez pryzmat wierzeń ludowych i przesądów, gdzie ożywają przydrożne świątki, chochoły i jasełkowe kukiełki.
Przedstawiona w „Wiośnie” na tle idyllicznego pejzażu dziewczynka-anioł to obok faunika z różkami jeden z ulubionych, baśniowo-fantastycznych motywów w repertuarze artysty. W zależności od towarzyszącej jej scenerii i atrybutów, pełni rolę boskiego posłańca lub różnego rodzaju alegorii. Tutaj, naga i młodziutka, siedzi na łące wpatrzona w trzymany w dłoni kielich kwiatu. Jest symbolem wiosny, która raduje serca pierwszymi ciepłymi promieniami słońca, soczystą zielenią traw i barwną paletą kwiatów.
Oferowana kompozycja należy do szerokiej grupy dzieł, dzięki której Hofman zaskarbił sobie tytuł malarza dzieci. Razem z żoną Adą nie doczekał się własnego potomstwa, choć bardzo kochał te wszystkie okoliczne maluchy, które schodziły się do jego pracowni. Zawsze mogły one liczyć tam na ciepło rodzinnego domu. Artysta wybierał pośród nich swoich modeli, szukał ich także po sierocińcach i przytułkach. Były to dzieci biedne, zaniedbane, opuszczone, często anemiczne i słabo rozwinięte fizycznie. „Dzieci podobnie jak i Biblia, są pretekstem do pokazania tego czy tamtego. (…) Każde dziecko ma nieomylny instynkt, takt. Potrafi odróżnić dobro od zła. Nie ma kompleksów. Nie ma też tylu uprzedzeń co dorośli. Ustami dziecka przemawia prawda, piękno, dobroć (…). Na ich twarzach nie ma masek, a przecież twarz ludzka jest podstawowym tworzywem w większości moich kompozycji” – tłumaczył wybór tematyki artysta (Czajkowski B., Portret z pamięci, Wyd. Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław i in., 1971, s. 137-138). Te niewinne, a już mocno doświadczone przez życie małe istotki poruszały go swym pięknem i szczerością. Na płótnach dodawał im skrzydeł, podkreślając tym samym, że są dziećmi Boga.