Aukcje
Wystawy
Obrazy galerii
Zaproponuj obiekt
KUP SPRZEDAJ Usługi
Inspiracje
O nas
Kontakt
pl
pl
en
pln
pln
eur
usd
chf
47.

Edward Dwurnik
(1943-2018)

Wujo Kaszuba, 1974

olej, płótno / 146 x 116 cm

sygn. l. d.: E. DWURNIK 74 i opisany l. g.: >>WUJO KASZUBA<< oraz p. d.: 120; na odwrociu opisany: IV NR 120 10 / E. DWURNIK. / 1974 r. / 290 oraz cztery nalepki wystawowe

Estymacja:
130 000 - 160 000 
Cena wylicytowana:
110 000 
47.

Edward Dwurnik
(1943-2018)

olej, płótno / 146 x 116 cm

sygn. l. d.: E. DWURNIK 74 i opisany l. g.: >>WUJO KASZUBA<< oraz p. d.: 120; na odwrociu opisany: IV NR 120 10 / E. DWURNIK. / 1974 r. / 290 oraz cztery nalepki wystawowe

Podatki i opłaty

  • Do kwoty wylicytowanej doliczana jest opłata aukcyjna.
    Stanowi ona część końcowej ceny obiektu i wynosi 20%.
  • Do kwoty wylicytowanej doliczona zostanie opłata z tytułu "droit de suite" według progów zawartych w regulaminie aukcji. Do 50 tys. euro stawka opłaty wynosi 5%.

Polska, kolekcja prywatna
zakup bezpośrednio od artysty

Warszawa, Galeria Teatru Studio, Dwurnik – Kalina, 16 grundnia 1974 – 15 stycznia 1975 Zielona Góra, VII Złote Grono Laureaci festiwali i konkursów z lat 1973-1975, 1975 Warszawa, Zachęta, VI Festiwal Sztuk Pięknych, 1976.

Edward zawsze miał wielką, niemalże kompulsywną potrzebę malowania. Codziennie pracował przez wiele godzin, nie potrafił zrobić nawet dnia przerwy. W latach 70. byliśmy dość biedni często brakowało nam pieniędzy na nowe płótna i ramy. Wtedy Edward wybierał obraz, który wydawał mu się nieudany i malował na nim nowy. – Teresa Gierzyńska

(Nowaczyk W., Szafrański W., Edward Dwurnik. Wielki malarz treści, Poznań 2014, s. 6.)

Edward Dwurnik debiutował w 1971 roku. Wczesne lata jego twórczości są dowodem na doskonały zmysł obserwacji oraz duży dystans do rzeczywistości spotęgowany dodatkowo ironicznym poczuciem humoru. Od początku był bezkompromisowym komentatorem w dyskusji o polskości, malował to, co najbliższe było jego sercu i myślom w danym momencie. „Łatwiej mi malować niż mówić. U mnie obraz jest formą wypowiedzi, malarstwo to mój sposób na życie i nie chodzi tylko o to, że to mój sposób zarabiania, nie – malując komentuję rzeczywistość i wyrażam siebie. Tyle” – mówił artysta (Czyńska M., Edward Dwurnik. Moje królestwo, Wołowiec 2016, s. 11). W przeciwieństwie do wielu współczesnych mu twórców działających na przełomie lat 60. i 70., Dwurnik nie uciekał od otaczającej go, szarej i smutnej rzeczywistości. Wręcz przeciwnie, jego malarstwo z owej rzeczywistości czerpało pełnymi garściami! Przedmiotem wnikliwej obserwacji malarza stało się polskie społeczeństwo. Pragnąc niejako odczarować stereotyp Polaka, malował swoich bohaterów – szarych, zwykłych obywateli Polski Ludowej – w krzywym zwierciadle. Najsłynniejsze cykle portretujące ludność miast i wsi lat 70. i 80. to „Robotnicy” i „Sportowcy”. Wpisują się one w ten charakterystyczny dla artysty, figuratywny, graniczący z karykaturą sposób przedstawiania otaczającej rzeczywistości, której Dwurnik jest niezwykle krytycznym obserwatorem.

Oferowana praca pochodzi z niewielkiego cyklu pt. „Chmury”, stanowiącego zapowiedź „Sportowców”. Seria liczy jedynie jedenaście obrazów. Dwurnik przedstawia w nich różne sceny z życia mieszkańców Polski epoki PRL-u. Jego bohaterowie pracują i odpoczywają, rozmawiają i biją się – a nad nimi po niebie przesuwają się leniwie i obojętnie skłębione chmury. Realne życie artysta umiejętnie zabarwia groteską i dramatem, portretując „klasę pracującą”. Peerelowska codzienność – choć tragiczna – w swych absurdalnościach bywała komiczna i komizm też wydobywała z ludzi. Barejowskie poczucie humoru, dystans do rzeczywistości przypominającej farsę – wszystkim tym raczy nas Dwurnik. Dziś, z perspektywy czasu, obrazy artysty ukazujące polskie życie społeczne przed transformacją, przybierają formę alternatywnej dokumentacji niemalże historycznej.

Łatwiej mi malować niż mówić. U mnie obraz jest formą wypowiedzi, malarstwo to mój sposób na życie i nie chodzi tylko o to, że to mój sposób zarabiania, nie – malując, komentuję rzeczywistość i wyrażam siebie. – Edward Dwurnik

(Czyńska M., Moje królestwo. Rozmowa z Edwardem Dwurnikiem, Wołowiec 2016, s. 11.)

Edward Dwurnik był wybitnym polski malarzem i grafikiem. W latach 1963-1970 studiował na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, na Wydziale Malarstwa, Grafiki oraz Rzeźby. W 1965 roku rozpoczął swoją słynną serię widoków miast zatytułowaną „Podróże autostopem”. Później stworzył jeszcze kilka innych cykli, jak „Sportowcy” (1972-1978) ukazujący bohaterów zwykłej PRL-owskiej codzienności w komiksowo-karykaturalny sposób, upamiętniającą ofiary stalinizmu „Drogę na Wschód” (1989-1991) czy cykl „Od Grudnia do Czerwca” (1990-1994) poświęcony okresowi stanu wojennemu w Polsce. W jego twórczości znaleźć można także obrazy niezaangażowane, np. cykl mocno awangardowych morskich pejzaży pt. „Błękitne” (lata 90.) lub barwnych abstrakcji w technice action painting pt. „Dwudziesty piąty”. Inne serie to m.in. „Portret”(od lat 70.), „Robotnicy” (lata 80.), „Niech żyje wojna!” (1991-1993), „Niebieskie miasta”(od 1993), „Diagonalne” (od 1996) czy „Wyliczanka”(od 1996).

Dwurnik wymieniany jest jako jedyny polski artysta, któremu udało się odnieść międzynarodowy sukces przed transformacją (m.in. udział w „documenta 7” w Kassel w 1982 roku). Był też jedynym twórcą, który niezależnie od uznania w kręgach profesjonalnych, cieszył się popularnością we wszystkich środowiskach odbiorców sztuki. Niepokorny i prowokacyjny, zmienny i nieprzewidywalny, pełen diabelskiego poczucia humoru – budził skrajne reakcje i poruszenie, także wśród twórców najmłodszego pokolenia. Był również autorem projektów do monumentalnych kompozycji malarskich w przestrzeni publicznej oraz twórcą rysunków i gwaszy do filmów animowanych: „Warzywniak, 360 stopni” (2007) oraz „Oaza” (2009).

Zasadniczą rolę w ukształtowaniu jego postawy twórczej odegrała postać Nikifora, którego prace zobaczył latem 1965 roku na wystawie w Kielcach. Spotkanie ze sztuką krynickiego prymitywisty stało się bodźcem do rozpoczęcia jeszcze w tym samym roku największego i najdłużej trwającego cyklu „Podróże autostopem”. Obrazy te łączyły w sobie cechy dokumentu i malarstwa symbolicznego. Ukazując miasta widziane z lotu ptaka, artysta pragnął oddać ich atmosferę, a wplatając w tę barwną opowieść ironiczny dowcip ukazywał swój niepokorny i prowokacyjny charakter. Wiele lat później Dwurnik wspominał: „[Nikifor] był moim najważniejszym mistrzem, właściwie jedynym. (…) Do dzisiaj ilekroć wychodzę w plener lub maluję akwarelką, mam przed oczami tamtą wystawę”.