Jego obrazy, prawie od początku abstrakcyjne, mocno zbudowane, poddane surowym rygorom kompozycyjnym, stają się obszarem niemal fundamentalnych dociekań o samej naturze malarstwa. – Anda Rottenberg
(Rottenberg A., Sztuka w Polsce 1945-2005, Warszawa 2007, s. 81)
Od czasu definitywnego zerwania z figuratywnością w malarstwie, twórczość Stefana Gierowskiego naznaczona była poszukiwaniem nowej formuły obrazu. Zamierzeniem artysty było pozbawienie dzieła wszystkich innych, zbędnych w jego mniemaniu, treści i skupienie się wyłącznie na oddziaływaniu koloru i figury. Dał temu wyraz rezygnując również z nadawania swoim obrazom złożonych, literackich tytułów i zaczął konsekwentnie numerować je rzymskimi cyframi. Długą serię obrazów abstrakcyjnych otwiera w 1957 roku cykl srebrzysto-szarych płócien, które krytycy chętnie wiązali z teorią unizmu Władysława Strzemińskiego. Gierowski poszedł jednak własną ścieżką. Jego twórczość wyewoluowała do kolorystycznego studium, gdzie gradacja barw i rytmiczne podziały płótna stały się świadomą, formalną polemiką z op-artem: „Uznałem za najbliższą moim skłonnościom krańcową decyzję poprzedników, że barwa, forma i materia są treścią obrazu i jedynym autonomicznym malarskim środkiem przekazu. Dawało to szansę istotnego pogłębiania moich wyobrażeń o rzeczywistości i opartego o fakty realistycznego widzenia przedmiotu moich zainteresowań, którym stał się problem światła i przestrzeni. Aby zachować dystans w stosunku do własnych intencji przekazu i uniknąć nieporozumień, przyjąłem jako tytuł moich prac słowo ‘obraz’ (obraz czegoś) oraz wprowadziłem kolejną numerację rzymską (nie dla wszystkich czytelną)” – tłumaczył artysta (Fijałkowski/Gierowski. Wizje malarstwa [katalog wystawy], Państwowa Galeria Sztuki w Sopocie, Sopot 2002, s. 7).
Prezentowany „OB. DCVI” z 1990 roku podzielony jest horyzontalnie na dwie większe płaszczyzny. Górna strefa płótna zamalowana została na jednolity brązowy kolor, podczas gdy dolna ukazuje tęczowy gradient, od błękitu i chłodnej zieleni, poprzez żółć, aż do pomarańczu i soczystej czerwieni. Wertykalne pasy subtelnie przenikających się, intensywnych barw dynamicznie wibrują, przepuszczając światło. Stanowią one mocny kontrast do spokojnej i statycznej górnej płaszczyzny koloru. Poprzez zestawienie obu stref malarskich, widz doświadcza jednocześnie energetyzującej, jak i wyciszającej mocy różnorodnych plam barwnych. Zbudowane w ten sposób dwa przeciwstawne rytmy, stają się w naszym postrzeganiu czymś więcej niż zwykłą rejestracją różnych odcieni farby na płótnie. Zastosowane kolory zmieniają się w narzędzie do odmalowywania dynamiki układów, zaznaczania ich granic i wywoływania przestrzennych iluzji.