Przedstawieniom postaci ludzkiej w twórczości Pągowskiej towarzyszyły przedstawienia zwierząt. Pojawiały się one niekiedy na płótnach razem z ludźmi, w innych przypadkach występowały samodzielnie: pojedynczo lub w grupach. Niekiedy towarzyszyły im określone przedmioty. Rzadko sięgała artystka po zwierzęta dzikie, dużo częściej bohaterami jej płócien były zwierzęta domowe, pies i kot. W obrazie „Zwierzyniec” z 1995 roku szczególnie interesująca jest postać kobiety. Rzadko spotyka się na obrazach Pągowskiej, aby twarz przedstawionej postaci była tak szczegółowo rozrysowana.
Zbigniew Taranienko w rozmowie z artystką zauważył, że w jej obrazach często postać pojawia się z kontekście konkretnego przedmiotu. Odpowiedź Pągowskiej wyjaśnia tę kwestię: „Jeśli na obrazie są przedmioty, mają na celu dookreślenie postaci; nie przedstawiają siebie. Istnieją w tle, które w syntetyczny sposób mówi o przestrzeni (…)”. W rzeczywistości dla Pągowskiej nie jest ważny przedmiot. On ma jedynie pomóc opisać sytuację znajdującej się obok postaci. Niektóre z obrazów mają wręcz epifaniczny charakter, jak te kwadratowe o niewielkich wymiarach, które artystka zaczęła malować w latach 90. Powstało wówczas prawdopodobnie najwięcej przedstawień zwierząt w jej sztuce. W tym samym czasie i w tej samej konwencji artystka malowała również przedmioty. Były to martwe natury prezentujące zazwyczaj pojedyncze obiekty czy postaci zwierząt, przedstawione niczym symbole, wyeksponowane w centralnej partii płótna stanowiły jedyny element kompozycji. Obrazy te zachowują nadrzędną cechę malarstwa artystki jaką są zwięzłość i oszczędność. Oszczędność nie tylko w formie, ale i w tematyce zawężonej do spraw prostych i błahych – kot, pies, czajnik, filiżanki czy butelki. Wszystko to przywodzi na myśl dom, zwykłe życie, ale obdarzone wielką żywotnością i energią, które Pągowska wynosi na piedestał. „Patrzę, żeby widzieć i opowiedzieć to w obrazie, zafascynowana paradoksalnością sztuki, tajemnicą i osobistą logiką każdego obrazu. Zachwyciło mnie określenie jednego z przyjaciół, że są w mym malarstwie ‘fanaberyjność i nieprzewidywalność’. Ależ tak! To cechy miłości. A jeśli miłość to ciągłe szukanie, niedosyt, zaczynanie wciąż od początku. Rodzaj zapominania jak to się robi, po to, by zostawić wolny teren dla wyobraźni. A więc malarzowi potrzebne są tajemne machinacje, mimo że tajemniczość składa się często ze spraw prostych” (Gotowski M., Teresa Pągowska, Warszawa 1996, s. 7)