Trzy kobiece postaci ujęte z profilu bądź półprofilu zostały zaklęte w ekspresyjnym obrazie Markowskiego. Dynamiczne tło nie sugeruje nam, w jakim kontekście bohaterki zostały nam przedstawione. Pozostaje to dla nas tajemnicą, jednak może to nie sceneria była dla artysty ważna a nastrój, jaki wywoła w widzu. Dynamizm, brak składu, bardzo kontrastowe kolory oraz ukazana nagość kobiet w jakiś groteskowy sposób sprawia, że odczuwamy lęk i zagubienie. Jednak z jakiegoś powodu nie możemy oderwać oczu od płótna, starając się odkryć jego tajemnice.
Czerwony kolor, który dominuje na pracy, w języku symbolicznym sugerowałby namiętność, miłość oraz pożądanie. Ta barwa wydaje się adekwatna w portrecie trzech nagich kobiet. Ich piersi oraz pośladki namalowane w bardzo erotyzujący sposób potwierdzałoby te teorie. Są młode, w wieku, kiedy ich kobiecość jest nie do ukrycia, emanują nią, a nagość wydaje się im zupełnie naturalna. Zdzisław Kępiński pisał o pracach Markowskiego: „Porywając ze sobą całą przerażającą konkretność i realność widzenia Georga Grosza, [malarz] tworzy, jak gdyby nowy plastyczny teatr plebejskich mitów o draństwie i kanalii szukającej żeru na drabinie społecznej. Jak w jarmarcznym widowisku jawi mu się w przeróżnych postaciach, w wymiennych strojach, ta sama wiecznie maska czyhającego na łup nikczemnika, aby jak w teatrze marionetek uprościć się do sylwety i symbolu Szatana. Kupiec-lichwiarz i dziwka, prałat i szatan, dyplomata-dostojnik i lump żyjący z odpadków żerowiska sytych, odwieczne sylwety teatru ludowej wyobraźni raz jeszcze odżywają w sztuce, budząc echa Sadów Ostatecznych z portalów średniowiecznych katedr, echa plebejskich druków z wojny chłopskiej w Niemczech doby reformacji i francuskiej farsy odpustowej z czasów wojny stuletniej”. Czy jednak ma on racje w tym przedstawieniu? Możliwe, że jesteśmy świadkami pracy, w którym przedstawione kobiety nie uczestniczą w tej paradzie złych bohaterów z obrazów Markowskiego. Niczemu nie są winne. Ich ciała rozkwitły a one stoją bądź siedzą w naturalnych pozach, nie wyginając się lubieżnie. Czy to może być prawdą, że sama młodość, niewykorzystany jeszcze potencjał oraz damskie ciało w pełnym rozkwicie drażniło artystę? A może to właśnie „3 Donne” wodzą na pokuszenie karykaturalne postacie z reszty obrazów? Czy jabłko namalowane w dłoni jednej z nich miałoby być symbolem tego, które było źródłem pierworodnego grzechu?