W prezentowanym obrazie artysta powraca do swoich młodopolskich fascynacji. Rudowłosa, naburmuszona mała królewna odsyła nas do królewien i ich orszaków z obrazów Witolda Wojtkiewicza. I tu i tam to samo zagniewanie, źle skrywana chęć odbierania hołdów, ta sama poza nieprzystępności, to samo zagubienie się w drapieżnym mikrokosmosie traw i kwiatów, które osadzone w monumentalnych donicach przypominają, że czas już wracać z spaceru do ciepłego kręgu rodzinnego domu.