Na krześle siedzi modelka. Nasza ‘modelka z Paryża’. Malowaliśmy ją tyle razy. Jestem jej wdzięczny za jej czas i za poznanie wielu rzeczy. Ta starsza kobieta – nieszczęśliwa, jeśli mam prawo wyrokować o ludzkim szczęściu i nieszczęściu, i chora tragicznie – jest jego modelką. Tak głęboko, tak prosto, tak konkretnie jak on nikt jej nie namalował.
– Andrzej Strumiłło („Przegląd artystyczny”, 1957, nr 5, s. 49.)
Twórczość Andrzeja Wróblewskiego, jednego z najwybitniejszych polskich artystów powojennych, który do końca swojego krótkiego życia pozostał buntownikiem poszukującym własnej drogi artystycznej, inspirowała twórców kolejnych pokoleń. Dziś, dzięki działaniom nakierowanym na opracowanie spuścizny po Wróblewskim, nie tylko inspiruje ale intryguje, zmusza wręcz do refleksji, wreszcie – unaocznia jak wiele straciła polska sztuka wraz z przedwczesną, tragiczną śmiercią artysty.
Pojawienie się na rynku aukcyjnym pracy Andrzeja Wróblewskiego wzbudza ogromne zainteresowanie. Tym większe, jeśli mamy do czynienia z pracą o takim walorze i znaczeniu, jak oferowana kompozycja figuralna. Stworzony pod koniec życia artysty, ok. 1955-56 roku, „Szkic do Ukrzesłowienia” to jedna z największych formatowo realizacji na papierze. Wpisuje się ona w ostatni temat, którego eksploracji podjął się Wróblewski, określany przez krytyków i badaczy jako „mentalność poczekalni”. Motyw ów stał się osią przewodnią ostatniej zagranicznej wystawy, która objęła 126 dzieł artysty z lat 1955-1957, m.in. oferowany dziś szkic. Wydarzenie miało miejsce w Moderna Galerija w Lublanie – jednym z najstarszych i najbardziej prestiżowych muzeów w Europie Środkowej, które od kilku dekad inicjuje odważne projekty wystawienniczo-naukowe, poświęcone dziedzictwu powojennej Jugosławii i Europy Środkowo-Wschodniej. Wystawa zatytułowana „Andrzej Wróblewski. Waiting Room”, trwała w stolicy Słowenii 3 miesiące – od października 2020 do stycznia 2021 roku.
Metaforyczną oś pokazu tworzy symbolicznie ujęta figura ludzka – ludzie przyszpileni do krzeseł,
w oczekiwaniu, zadumie, bezczasie, zdegradowani, anonimowi i pozbawieni indywidualności. To „mentalność poczekalni”, jak nazwał ją Heiner Müller, niemiecki dramaturg – charakterystyczna dla doświadczenia komunizmu Europy Środkowo-Wschodniej. Postaci ukrzesłowione, bardziej widma niż bohaterzy, zamykają w sobie temat oczekiwania. To hipnotyzujący inwentarz poczekalni, kolejek i ukrzesłowień – ludzi zastygłych, zamieniających się powoli w przedmioty. „Ludzie zamieniają się w krzesła – proces długi, uciążliwy, z nawrotami, tło dźwiękowe: westchnienia, gigantyczne ziewanie, wielokrotne bzykanie muchy i pisanie piórem” pisał Andrzej Wróblewski w szkicu scenariusza zatytułowanego Poczekalnia (Michalski J., Andrzej Wróblewski nieznany, wyd. Galeria Zderzak, Kraków 1993, s. 181). Wiele z tych dzieł artysta pokazał jeszcze za życia na III Wystawie Dyskusyjnego Salonu Plastyki „Po Prostu” w sierpniu 1956 roku. Obrazy ukrzesłowione już wówczas intrygowały. Andrzej Strumiłło, przyjaciel Wróblewskiego z okresu studiów na ASP wspominał pierwsze płótna: „Tłem jest ściana, której nie przenikają nasze oczy. Krzesło jest pokolorowane. Zwykłe krzesło, składające się z kolorowych prostokątów. Tak nie namalował krzesła żaden z moich kolegów. Na krześle siedzi modelka. Nasza ‘modelka z Paryża’.” („Przegląd artystyczny”, 1957, nr 5, s. 49).
Tę właśnie kobietę narysował Wróblewski w oferowanym „Szkicu do ukrzesłowienia”. Kobieta o korpulentnej budowie, przedstawiona w zastygłej pozie, zdaje się nie mieć nic wspólnego ze skupioną, pozującą modelką. W lekkim płaszczu, spod którego wystaje spódnica, w botkach do kostek odsłaniających masywne łydki, siedzi w niedbałej pozie wskazującej na znużenie przeciągającym się oczekiwaniem. Ów trud podkreśla wyraz twarzy, odchylona lekko do tyłu głowa i półprzymknięte oczy. Lewą rękę trzyma w kieszeni płaszcza podczas gdy prawe ramię oplata oparcie krzesła. Mentalność poczekalni, w której czas stoi w miejscu a oczekiwanie nie ma końca to metafora warunków społecznych w okresie peerelowskiej odwilży, to obraz bezwładu i surowości kondycji materialnej tamtych lat i stanu psychicznego Polaków, odartych z nadziei na powrót do stanu sprzed wojny. Kobieta trwa w oczekiwaniu na mającą nadejść zmianę. Owo ‘trwanie’ zdaje się być kluczem do odczytania ostatnich, stworzonych przez Andrzeja Wróblewskiego, prac. O tychże realizacjach, pokazanych na wystawie w Salonie „Po Prostu” we wrześniu 1956 roku, pisała Barbara Majewska: „Ukazane na wystawie obrazy dotyczą człowieka widzianego nie w akcji, działaniu, lecz trwaniu – sytuacji narzuconej mu przez życie: ‘Portret skupiony’, ‘Kolejka trwa’, ‘Ukrzesłowienie’. Sytuację tę określają oszczędne atrybuty niezbędne do wyeksponowania na plan pierwszy człowieka i jego problemów” („Przegląd Kulturalny”, 1956, nr 50, s. 8).