22.02.2022

Witkacy i Gauguin na ścieżce do Czystej Formy.

Kojarzony z twórczością portretową, z której uczynił prężny biznes i witkiewiczowski znak towarowy, Stanisław Ignacy Witkiewicz od najwcześniejszych lat był również niezwykle obiecującym malarzem, który swoje artystyczne credo zbudował w oparciu o lekcje zaczerpnięte od Paul’a Gauguina.

fot. Okołowicz S., 25 lat dialogu Stanisława i Stanisława Ignacego Witkiewiczów. Anioł i Syn, 2015

Pejzaż z Bretanii, 1911Pierwsze próby malarskie Witkiewicza stanowiły pejzaże, malowane przede wszystkim z inspiracji ojca i według jego zaleceń rzetelnego opracowania natury. Najwcześniejsze prace olejne noszą w sygnaturze datę 1904 roku ale już rok wcześniej, po uzyskaniu świadectwa maturalnego młody Witkacy w czasie wakacyjnych podróży przez Podole, Kijów, Syłgudyszki aż do Warszawy, stworzył serię pejzaży akwarelą i gwaszem. Prace te, obok zakopiańskich wedut, namalowanych w 1901 roku na potrzeby winiet do programu Rauty Literackiego Towarzystwa „Czytelnia Zakopiańska”, zyskały nie tylko ojcowską pochwałę ale uznanie Ferdynanda Ruszczyca i Jana Stanisławskiego. W ciągu kolejnych ośmiu lat gatunek pejzażu zdominuje twórczość Witkacego, którą cechować będzie dokładność, opanowanie techniki i zręczność kompozycji. Z czasem jednak przyjdzie znużenie i da o sobie znać budzący się temperament Witkiewicza juniora, miotające nim sprzeczności i niepokoje, wreszcie podważenie wpajanego przez ojca dyktatu natury. Zanim jednak doszło do zupełnego zerwania z tradycyjnie pojmowanym malarstwem Stanisław Ignacy przeszedł, wbrew woli Stanisława seniora, przez studia na krakowskiej Akademii a następnie udał się w świat, by szukać odpowiedzi na szarpiące go wewnętrzne dylematy. Zagraniczne podróże przyniosły owocne kontakty ze sztuką dawną i najnowszą. Ważnym przystankiem na mapie witkiewiczowskiej wędrówki stała się posiadłość Władysława Ślewińskiego w bretońskim Doëlan.

Kontakt z Władysławem Ślewińskim, poznanym w Krakowie w 1906 roku, okazał się być dla Witkiewicza niezwykle istotnym bodźcem. Konsekwencją spotkania była systematyczna nauka u mistrza, gdy Ślewiński osiadł na rok w Poroninie. I, mimo narastających z czasem rozbieżności w postrzeganiu malarskich zagadnień, twórczość nauczyciela pozostał dla Witkiewicza ideałem Czystej Sztuki, takiej, jaka umiała się jeszcze wypowiedzieć w pełnej harmonii i w zgodzie ze światem. Szczególnie ważne okazały się tu być inspiracje Gauguinem, przetransponowane Witkiewiczowi przez Ślewińskiego. Ostatnim akordem pięcioletniej zażyłości z mistrzem było zaproszenie młodego Stanisława Ignacego w 1911 roku do domu Ślewińskich w Bretanii. Okres od maja do sierpnia, z nielicznymi przerwami, młody malarz, u boku nauczyciela, spędził na malowaniu pejzaży morskich Doëlan. Nieliczne zachowane widoki świadczą wyraźnie o dążeniu do zachowania własnej formy i metody, owej niezależności twórczej, do której Witkiewicz intuicyjnie dążył. Są to obrazy ukazujące młodego artystę jako kolorystę i nastrojowca, będące swoistym dialogiem ze sztuką Ślewińskiego. Marynistyczne widoki ukazują postawę niepoddawania się naturze, próbę ujarzmienia jej, podporządkowania pewnej dekoracyjności opartej na grze giętkiej linii z plamą barwną, które zbliżają wczesne obrazy Witkiewicza do malarstwa Gauguina. Wszystkie te cechy, które wykrystalizowały się w trakcie pobytu w Bretanii, powrócą w późniejszych tatrzańskich pejzażach zimowych. Stanisław senior, z którym syn pozostawał w zażyłych relacjach również w trakcie podróży, początkowo sceptycznie nastawiony do malarskich poczynań juniora, w końcu, w jednym z listów, przyznał: „W niektórych Twoich obrazach z morza pomimo to jest osiągnięta nadzwyczajna całość wrażenia”. Ślady Gauguinowskich lekcji, zaszczepionych przez Ślewińskiego, dawały znać o sobie zarówno w teorii jak i w praktyce. Przyniosły one przede wszystkim ożywienie i ocieplenie palety, dobrze widoczne w portretach, jak również sposób budowania w nich tła, nierzadko bardzo bliskie stylizacji znanej u francuskiego mistrza. Gatunek ten, około 1914 roku zaczyna dominować w twórczości Witkacego, którego ekspresyjny rys ustępuje miejsca coraz mocniejszym dążeniom ku Czystej Formie, realizującym się w rysunku i portrecie.