Akt obecny jest u Nowosielskiego od początku jego twórczej drogi. Obserwując ją zauważalny jest rozwój od utrzymanych w duchu socrealizmu masywnych kobiet sportsmenek wykonujących dziwne akrobacje poprzez kobiety ascetyczne, jak „Tajemnicza narzeczona” z lat sześćdziesiątych oraz niespotykane nigdzie indziej akty z mistycznymi kobietami kapłankami kończąc na „Wspomnieniach z Egiptu”, gdzie kobieta sprowadzona jest do formy znaku. Nowosielski mówił: (…) pełna synteza spraw duchowych z rzeczywistością empiryczną dokonuje się właśnie w postaci kobiety (…). Jeżeli malarza interesuje problem cielesności, jakiś sposób łączenia spraw duchowych ze światem bytów fizycznych, to zupełnie naturalne jest, że zaczyna się interesować wyglądem kobiety. W postaciach kobiet wyraźne jest echo Modiglianowskich giętkich rąk i łabędzich szyi. Portretowane osoby uderzają swą sztywnością i dostojeństwem, umieszczone we wnętrzach własnych mieszkań, często z towarzyszącymi im atrybutami. Akt niewątpliwie należał do ulubionych motywów figuratywnej twórczości Nowosielskiego. Ciało to forma, która dała artyście możliwość zgromadzenia wszystkich interesujących go kwestii bez konieczności rezygnacji z pierwiastka duchowego. Ciało, w pełnym akcie lub półakcie, pozbawione jest jakiejkolwiek indywidualizacji, nie posiada konkretnych rysów twarzy, jedyną cechą wspólną są migdałowe, jak w ikonach, oczy, czasem ukryte pod okularami tak jakby artysta chciał dodatkowo zatrzeć tożsamość tych anonimowych postaci.
Akt tzw. „czarny” pojawia się w twórczości Nowosielskiego około 1971 roku. Krótka seria prac powstawała równolegle do projektów scenografii, które artysta stworzył do przedstawienia „Antygona” w reżyserii Helmuta Kajzara dla Teatru Polskiego we Wrocławiu. Spektakl, mający swą premierę 15 maja 1971 roku stał się głośnym wydarzeniem przede wszystkim dzięki zachwalanej scenografii Nowosielskiego, który skonstruował dla greckiego dramatu czarne neutralne tło, przerywane gdzieniegdzie otworami zbudowanymi z jarzących się świetlówek. Postaci aktorów poruszające się w mroku sceny, oświetlone jedynie jaskrawym światłem, przypominały zjawy. Wrażenie to przeniósł następnie Nowosielski na płótno. Z ciemnego tła świetlistym konturem wydobywa się postać nagiej kobiety. Podniesionymi do góry rękoma zgiętymi w łokciach zakrywa przed nami swoje oczy. Snop światła, padający niczym ze scenicznego reflektora, wydobywa z mroku partie ciała kobiety i pojedyncze fragmenty pomieszczenia. Światło buduje przestrzeń obrazu. Buduje też zmysłową figurę, nadaje jej kształtu. W oferowanym akcie wybrzmiewa zmysłowość z pogranicza erotyzmu, niezaprzeczalna jest w nim fascynacja właśnie ciałem, a scena to tylko pretekst by wydobyć piękno kobiety. Ale cielesność kobiety, jej erotyzm, nigdy nie jest u Nowosielskiego wulgarny – przybiera formę wysublimowaną, delikatną. Nie o dosadność tu chodzi lecz o postrzegania ciała jako elementu mistycznego. Nowosielski deklarował expressis verbis: „Jestem malarzem zainteresowanym sacrum w sztuce.” Kategorię sacrum tłumaczył następująco: Każde dzieło malarskie, jeśli tylko przekracza pewien poziom, jeśli jest udane – należy do domeny sacrum (…) Jest to moim zdaniem ta strefa świadomości ludzkiej, która nie poddaje się analizie racjonalnej; dotyczy ona intuicji, duchowego wartościowania rzeczywistości. Zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy posiadają tego typu intuicję. Są umysłowości, psychiki zupełnie jej nieświadome: tacy ludzie mają bardzo trudny kontakt ze sztuką. (Jerzy Nowosielski. Sztuka po końcu świata. Rozmowy. Wybór i układ Krystyna Czerni, wyd. Znak, Kraków 2012, s. 206).