Maluje świat umarły, świat niespełnionych marzeń, świat złożony ze strzępów pamięci, obrazów, starych fotografii, rozmów, tęsknot, lęków, miłości, goryczy, złości i ciepła. (…) Coraz częściej mieszają się z nimi umarlaki, strzygi, wampierze, ogniste i paranoiczne debilusze, deliryczne kotopsy, anielice, pokusy, grzesznice, umarłe dziewczynki, nieżywe i stare hrabianki, zgrzybiali ułani, wypłowiali sarmaci, szlachcianki i husarze. Współczesna dupencja plącze się czasem między nimi, ale tylko po to, żeby uczciwie przyznać się publicznie, na obrazie, do grzesznych marzeń starego świńtucha.
– Jerzy Duda-Gracz (Zapiski o życiu i sztuce przemijania, 1999, [w:] Duda-Gracz. Obrazy Prowincjonalno-Gminne. Kresy polskie, Katowice 2000)
Ludzka głupota, śmieszność, brzydota, złość i wszystkie możliwe grzechy pospolite i główne, to również moje świństwa, słabości i draństwa. Wystarczy spojrzeć, jak maluję obrazy, aby bez trudu dostrzec miłość do ludzi i ich słabości. To jest też próba szukania rozgrzeszenia dla samego siebie.
– Jerzy Duda-Gracz (Jerzy Duda-Gracz w rozmowie z Jadwigą Polanowską, „Przegląd Tygodniowy”, 1998)
Niecodzienna, tak bardzo odróżniająca się od wszystkiego sztuka Jerzego Dudy-Gracza stawia go na czele najwnikliwszych obserwatorów Polski, na którą – jak sam mówił – był chory. Większość jego dzieł to przedstawienia różnego typu obywateli naszego kraju: robotników nienawykłych do ciężkiej pracy, leniwych kobiet o monstrualnych kształtach, starych dewotek o surowym spojrzeniu, upiornych staruszek, kościelnych purpuratów, sennych prowincjuszy, lirycznych kochanków… Bohaterów tego fantastycznego świata długo by wymieniać. Wszystkich ich jednak znamy i na swój sposób rozumiemy – gdyż ostrość satyrycznego spojrzenia Dudy-Gracza odczuć może w pełni jedynie Polak.
Prezentowany obraz „Spowiedź” z 1993 roku namalowany został w położonej w Małopolsce wsi Mszalnica. Ukazuje scenę z Jezusem odbywającym tytułową spowiedź przed groteskowo wyglądającym księdzem na upiornie mrocznym cmentarzu. Blada postać Jezusa w cierniowej koronie jaśnienie na tle czarnej sutanny duchownego. Nabrzmiała głowa i drobne oczka spowiednika nadają mu głupkowaty wyraz. W swojej satyrycznej wizji artysta jest do bólu bezkompromisowy, ale zarazem stara się być sprawiedliwym: „Moje komentarze są nie tyle krytyczne, co dobrodusznie złośliwe, ze względu na ich wprzęgnięcie w ideową zasadę życia prywatnego i publicznego, porównywalną do politury polskiej obyczajowości, która ma niewiele wspólnego z Wiarą, Nadzieją i Miłością, ale dużo z nienawiścią, pychą, pazernością i frazeologią” (Jerzy Duda-Gracz w rozmowie z Jadwigą Polanowską, „Przegląd Tygodniowy”, 1998). Warsztatowo doskonałe dzieło Dudy-Gracza stanowi kąśliwą uwagę w stronę polskiego kleru, jednocześnie traktując prawdziwą duchowość z najwyższym szacunkiem.